Adam polował na dzika już dłuższy czas. Doskonale zdawał sobie sprawę, że mężczyzna z gospody spisał go na straty. Zmiennokształtny wymyślił sobie, że mężczyzna ma pod ladą notes, w którym zapisuje chętnych i istoty przeciwko nim - taka gra planszowa, jedynie na żywych istotach. Faktycznie, zleceniodawca miał notes z nazwiskami, ale głównie po to, żeby mógł wykorzystać daną osobę w innych celach. Brunet pod postacią wilka siedział w wysokiej trawie, obserwując zwierza zmierzającego w miejsce jego planu. Dzik zatrzymał się, obwąchując trawę polaną słodkim zapachem. Wtedy oczy wilka zabłysnęły i skoczył w stronę wielkiej maciory. Zaczęła wierzgać, gdy wylądował na jej grzbiecie, wgryzając się w jej kark. Dzik ruszył szturmem przed siebie, jak się okazało na jakąś kobietę. Adam mocniej się wgryzł, a dzik, jak się okazało, skręcił w stronę drzewa. Zwierzę uderzyło w nie z impetem, łamiąc je na pół. Chłopak w ostatniej chwili odskoczył, niestety mimo to oberwał w twarz z kawałka ostrego drewna. Zmienił się w człowieka i westchnął. Starł krew z policzka i wtarł ją w spodnie. Odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę plecaka. Wyciągnął z niego nóż oraz linę i wrócił do martwej, leśnej istoty. Poderżnął gardło zwierzęcia, dźgnął go parę razy w przypadkowe kawałki ciała i zawiązał tylne nogi stworzenia liną. Przejechał wierzchem dłoni po czole i skierował się w stronę nieznanej mu kobiety. Krzyknął, będąc jeszcze spory kawałek od niej i uśmiechając się przyjaźnie:
- Panienko, nie chodziłbym z taką wątłą posturą samotnie po lesie. - znalazł się bliżej niej i powiedział niższym, radosnym tonem - Powinna się panienka bardziej pilnować, kupić na przykład dużego psa albo mężczyznę obronnego, który będzie dla panienki merdającym towarzyszem. Tak dla pewności... Chyba, że woli panienka kobiety, też się znajdzie takie chyże i potężne kobiety... - przerwał na moment. - Ah, zapewne mag. Miło poznać.
Pomimo że same słowa, w zależności od tonu, mogły zabrzmieć albo pozytywnie, albo negatywnie, to w tym przypadku miały zabrzmieć pozytywnie. Miały, ale nie wiadomo czy odbiorca tak to odebrał. Ukłonił się i skierował się do dzika. Złapał za dwa pozostałe końce liny i przewiesił je przez ramiona. Ruszył, ciągnąc za sobą cielsko zwierza. Schylił się jeszcze po torbę i zawiesił ją na ramieniu. Skierował słowa do dziewczyny:
- Wybiera się panienka ze mną? Chyba, że nie wyznaje pani chodzenia z nieznajomymi... - przerwał, ale chwilę później powiedział z zaskoczenia - Jestem Adam!
Wyszczerzył się i wyciągnął dłoń w stronę byłej bogini. Spojrzał na swoją kończynę i powiedział:
- Oh, przepraszam za krew. Uznajmy zatem, że uścisnęliśmy sobie dłoń.
Ruszył przed siebie, gwiżdżąc pierwszą lepszą melodię, która przyszła mu do głowy...
< Vera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz