Chłopak zdmuchnął pasmo włosów z twarzy i odpowiedział na ostatnie zdanie dziewczyny:
— Pierwsza sprawa, usłyszałem za pierwszym razem. Mam dobry słuch, chociaż może się to zmienić, jeśli właściciel tawerny, którą zmieszkuję dalej będzie prowadził eksperymenty w piwnicy —zrobił krótką pauzę.— Druga, miło poznać, Vero. A wracając do poprzedniej sprawy, większość osób wzięłaby kasę, jeśli jest proponowana bez żadnych zobowiązań... No ja na przykład bym wziął. Ale skoro nie, to nie. Propozycja została zamknięta.
Ponownie dmuchnął na irytujący frędzel włosów na jego twarzy, gdy w tle zaczął majaczyć kształt miasta. Niezbyt wyraźny, co prawda, ale zawsze jakiś. Zatrzymał się na chwilę i poruszył zmęczonymi oraz obolałymi ramionami - cały urok mieszkania w tanim miejscu. Sprężyny z materaca uciskające nerwy. Adam stwierdził, że gdyby ściągnąć jeszcze trochę materiału okrywającego kawałki metalu i rzucić z odpowiednią siłą jakiegoś człowieka na to "łóżko" mogłoby go mocno zranić albo zabić. Oczywiście, mógłby sypiać na ulicach jako wilk, ale ryzykował złapałanie przez hycla albo — co gorsze — przez Gildię Wystaw Psów. Nie chciał skończyć jako pudelek. Ruszył przed siebie.
— Zatem jaki jest twój cel w życiu, panienko? - uniosła brew pytająco. - Muszę jakoś zacząć rozmowę, bo ty nie jesteś zbytnio rozmowna.
< Vera? Takie coś :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz