Ooooo, Ruki znów utrudnił sobie życie. Może powinnam napisać książkę? Nazwałam bym ją "Jak utrudnić swój żywot - poradnik na podstawie biografii Rukiego". Przepraszam, zapomniałam się przedstawić - jestem Emm, anioł stróż Kage. Ojć chłopaczyna nie wie jak postąpić! Siada na krześle i obraca... yyyy... jak mu było, a no tak!... Alfie! Chyba domyślam się czemu... Łydka "napastnika" wbijała mu się w ranę na brzuchu. Czyli kolejna koszula do spalenia *uśmiecha się jak głupia*. Mój podopieczny przekręcając głowę to w lewo to w prawo, zaczął przyglądać się nowo poznanemu osobnikowi pod względami, które tylko on rozumiał. Oparł ramię o blat, a na zaciśniętej dłoni położył głowę.
-I co ja mam z tobą zrobić? Zakładam, że łatwo nie odpuścisz- uśmiech na twarzy Arthura się pogłębił- Do domu cię nie wezmę, zostać tu nie mogę, za chwilę pojawią się kolejne kłopoty- zaklaskałam w dłonie, a drzwi jak na zawołanie wyleciały.
-Ty pomylony, śmierdzący na kilometr, stary dziadzie wyłaź a nie się chowasz po spelunach. - Jakoś ja bym znalazła więcej epitetów.... W ogóle jakoś słabo tu się zapowiada... A tak jakby, zaprosić tu gang? Klasku, klask. Wylatuje ściana...
-Myślałeś, że uciekniesz? Nie ujdzie Ci sucho to co zrobiłeś!- Kage westchnął. Podniósł swą dłoń i przegryzł opuszek palca. Narysował krwią na blacie znak przysięgi, a następnie przyłożył palce do piesi ciemnowłosego i robiąc jedne z najbardziej maślanych oczków które widziałam, mówiąc:
-Jeśli mnie puścisz to gdy z nimi skończę wrócę, tylko mnie puść- po dłużej chwili stał już wolny z wyciągniętym pejczem, a ja składając rączki jak do modlitwy zawołałam w przestrzeń:
-Sprawiedliwość zostanie wymierzona!
(Właśnie została na Ciebie ściągnięta klątwa Carmelkowa oblana czekoladą)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz