Pogłaskałem dziewczynkę po włosach. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Wiedziałem, że gdy zobaczę duże pytające oczka nie wytrzymam tego. Zraniłem Wilczka i nie chciałem tego samego dla Księżniczki.
-Będę cię czasem odwiedzał- obiecałem.
-Kiedy wrócisz?- zapytała, przytulając się do mnie.
-Sam nie wiem... Może mi to trochę zająć, ale nie martw się. Nie zapomnę o tobie- powiedziałem, uśmiechając się.
-A o JoJo?-dopytywała.
-Jego nie da się zapomnieć...- odpowiedziałem, po chwili namysłu.
Posiedziałem jeszcze chwilę z małą, po czym poszedłem pakować się dalej. Wieczorem byłem już gotowy do wyjścia, jednak chciałem przed tym wszystkim porozmawiać jeszcze z Alex. Kobieta oczywiście zmieszała mnie z błotem, czego też się spodziewałem. Stwierdziła, że jestem nieodpowiedzialnym egoistą, a gdy wspomniałem o Zevranie prawie oberwałem od niej książką. Pewnie po części miała rację. Po dość długim monologu, stwierdziła jednak, że jestem już dorosły i mogę robić ze swoim życiem co tylko zechcę. Przytuliłem dziewczynę, tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Byłem pewien, że będę za nią tęsknił. Następna w kolejce była Ruby... Najtrudniejsze zadanie. Wszedłem to jej pokoju i poinformowałem ją, że niedługo wyruszam. Jej postawa zadziwiła mnie.
-Razem z JoJo będziemy na ciebie czekali, więc masz się pospieszyć- stwierdziła z uśmiechem.
Zrobiło mi się przykro, jednak przed Księżniczka musiałem udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przytuliłem ją mocno i zamieniłem z nią parę zdań, po czym udałem się do wilkołaka... Nie byłem pewien, czy powinienem się z nim żegnać.
-Jak chcesz to już idź. Nie będę cię opóźniał. Pewnie Zevran czeka- mruknął, gdy tylko wszedłem do pomieszczenia.
-Joe, proszę... Zevran nie ma z tym nic wspólnego...- westchnąłem, chcąc, aby to było prawdą.
Nie uzyskałem odpowiedzi. Podszedłem do mężczyzny i złapałem go za rękę, by przyciągnąć do siebie. Tym razem to ja go przytulałem. Miłe było to, że dla odmiany to nie ja wtulałem się w niego.
-Wiesz, że będę tęsknił- powiedziałem, zatapiając rękę w jego włosach.
Chwilę staliśmy w milczeniu. Wreszcie odsunąłem się od niego, pocałowałem Wilczka w czoło i ruszyłem po dwoje rzeczy. Wyjście z domu było trudne, bo przeżyłem w nim wiele dobrych chwil... Zostawiałem za sobą Ruby, Alex i Joe...
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz